Na widok śniegu mam już nerwową wysypkę. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwsze białe płatki spadły w październiku, to zafundowano nam już prawie pół roku zimy! To jakiś skandal. Ok, gdyby człowiek był przez te 6 miesięcy na nieustających nartach, to co innego. Stoki, zabawa, różowe poliki i ...zakwasy:) Ale przyjemne.
No, ale w mieście testowanie człowieka tak długo na zimnie jest - umówmy się - niehumanitarne. W lodowaty wieczór i poranek ratuję się, chyba jak wszyscy, gorącą kąpielą. Ale za to w jakich zapachach! Od wielu, wielu lat jestem fanką francuskiej firmy Yves Rocher ( także za to, że nie testuje kosmetyków na zwierzętach, a opakowania pochodzą z recyklingu) i kąpię się tylko w mydłach z serii "Jardins du Monde" - Ogrody Świata. Te żele - po pierwsze - są niedrogie, bo kosztują za sztukę 8,90 zł. (teraz jest promocja - 7,90 zł). Po drugie - mają obłędne, oryginalne zapachy, które długo utrzymują się na skórze. To min. kwiat lotosu, olejek z palmy malezyjskiej,
orchidea z Madagaskaru abo palma azjatycka. Po trzecie - są bardzo wydajne i nawilżają. Odkąd zaczęłam ich używać - a było to dobre 5 lat temu - żadne inne mydło w płynie już mi nigdy nie podpasowało. Serio. Do wyboru jest 10 przepięknych zapachów. Na tak zimny wieczór jak dziś proponuję "Gardenię z Polinezji". Ja ją uwielbiam, tak samo jak żel o zapachu ziaren kawy.
Kupiłam w Yves Rocher za 8,90 zł
Gardenia z Polinezji
Ziarna kawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz