poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pupa jak w Kingsajzie?!

Święta, święta i po świętach. Człowiek się jak głupek naje, bo jak zwykle trudno odmówić rodzinie, która podtyka smakołyki pod nos i powtarza: no jeszcze kawałeczek serniczka, no a może sałateczkę i karczek - sama robiłam! 

Kończy się tak, że pod koniec dnia brzuch wzdęty jest jak balon, a człowiek nerwowo szpera po szafkach w poszukiwaniu wody i rozkurczowego no-spa. Ale co tam. Święta to święta. Wystarczy po nich wrócić do starych (ale dobrych rzecz jasna) nawyków - nie tylko żywieniowych, a nie rozrośniemy się do gigantycznych rozmiarów. 

Ja z figurą raczej nie mam problemów, ale składa się na to kilka czynników. Po pierwsze - dobre geny, po drugie - nieprzejadanie się (jem tylko gdy jestem głodna), po trzecie - rower, po czwarte - kosmetyk modelujący ciało. O nim chcę Wam dziś opowiedzieć. 

Jeśli wiecie, w którym miejscu na waszym ciele tkanka tłuszczowa przybiera najszybciej - tę część trzeba codziennie po kąpieli traktować kosmetykiem wyszczuplającym. Ja tak właśnie robię i u mnie to przynosi rezultaty. Ale zanim znalazłam swojego skutecznego "wyszczuplacza", wypróbowałam sporo różnych tego typu balsamów. Niestety mało który, nawet z tych droższych, dawał naprawdę szybkie i widoczne rezultaty. Ale jeden - przynajmniej u mnie - sprawdził się na medal. To termoaktywne serum wyszczuplające firmy Eveline. Stosuję je już dobre cztery lata. Smaruję nim codziennie uda, pośladki i brzuch. Skóra jest gładsza, jędrniejsza, no i nie robi się na niej cellulit. Serum spala też tkankę tłuszczową i modeluje ciało. Jedyny dyskomfort to taki, że po nasmarowaniu ciała, na kilka minut bardzo się ono rozgrzewa - czasem do czerwoności - a skóra potrafi szczypać. Mi to jednak nie przeszkadza. Wiem wtedy, że serum pracuje  skutecznie na moich nogach i pupie:) 

Kupiłam w Rossmann za 17, 99 zł

Nic dziwnego, że Olo w "Kingsajzie" był zachwycony...Takie ciało!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz