Wlazłam, poszwędałam się po supermarkecie, jak zawsze z nosem wyczulonym na ładne rzeczy. I co? Snując się między półkami, zobaczyłam je! Trampki, w kwiatki, różowe, ciekawe, fantazyjne, świetne na końcówkę lata i jeszcze bezdeszczową jesień. Tak mi się spodobały, że tylko zarejestrowałam, iż są w duuużym rozmiarze i kupiłam. Cena 19 zł, miejsce E. Leclerc na Ursynowie w Warszawie. Do zielonych spodni gumek albo granatowych jeansów wyglądaja obłędnie! Dowód? Na dwóch spotkaniach ze znajomymi usłyszłam: ale obłędne trampki! Kupiłam w hipermarkecie E. Leclerc za 19 zł
Moja mama, kobieta prawie 70-letnia ma ogromne wyczucie stylu. Gdy kupuje mi ciuchy, zawsze jest to strzał w 10! A po zakupach z nią zawsze mam w siatce coś pięknego co noszę latami. I w duszy dziękuję jej, że mnie namówiła. Bo gdy ja jęczę, że może niekoniecznie, że za drogie, że mam już takie i po co, moja mama patrzy na mnie i jest wręcz oburzona: - Wyglądasz super, masz to brać! Jak sama tego sobie nie kupisz, to ja ci kupię! Cała moja MAMA. Ze szpilkami było tak samo. Jemy razem lody, a ja marudzę, że przydałyby mi się szpilki, pastelowe, jakieś fajnie kontrastujące z miętową sukienką. Na wesele koleżanki. Mama od razu zarządza: idziemy do sklepu! Gdy już zrezygnowana prawie z niego wychodziłam, mama wypatrzyła pastelowe różowe szpilki, które bardzo zgrabnie wyglądają na nodze. Cena? Jak zwykle przystępna - 59 zł. Kupiłam w Deichmann za 59 zł
Kochane Panie, i znów do Pań.. ech..., no nic nie poradzę! Babka jestem! Mamy lato, mamy ciepło i mamy kolory lata, a w tym mój ukochany pomarańcz - gorący, dodający energii, jeden z kolorów ziemi. W domu mam jedną ścianę w tym kolorze, bo ona daje słońce w mieszkaniu i wspomnianą energię. Jeśli chcecie czuć się w swoich czterech kątach dobrze, energetycznie doładowani, urządzcie lokal w kolorach natury. Brąz - ziemia, zieleń - drzewa, pomarańcz - słońce bardzo gorące. To się sprawdza. Gdy znajomi pojawiają się w moim małym mieszkanku po godzinie leżąc na kanapie wydają jęki: "Jezu jak dobrze, nie ruszam się stąd". O co chodzi? Chodzi o energię! Nie mam innych kolorów w mieszkaniu. Wszystko staram się dobierać w kolorach ziemi. Taki dom ładuje, zapewniam! No, ale miało być o spodniach! Zakupiłam dziś pomarańczowe, ale jakie! Letnie spodnie za 35 zł! Kierunek? Hipermarket Auchan, są jeszcze w kolorach niebieskim, różowym i zielonym. Ja wybrałam oczywiście pomarańcz! Kupiłam w Auchan za 35 zł
Chyba każdy kto obejrzał film "Kiler" z Czarkiem Pazurą i boską Kasią Figurą pamięta - a Panie na pewno! - słowa zdruzgotanej Ryszardy, żony "Siary", która dostaje na waciki tylko ...300 dolarów. Rozpacz jej jest zrozumiała i nie dziwne, że wytyka Kilerowi, że ochujał, bo na waciki, my kobiety wydajemy non stop. Jedne się kończą, kupujemy następne i tak w kółko. Zatem te 300 dolarów nie jest jakąś powalającą kwotą. Prawda? No, ale ponieważ Kiler nie pojawi się w naszym życiu, waciki trza kupić samemu. Znalazłam bardzo miękkie nie podrażniające oczu waciki w, jak zwykle, konkurencyjnej cenie. Za 120 sztuk płacę 2,39 zł. Sprawdziłam i taniej takiej liczby sztuk nie kupicie. Dla porównania - popularne płatki Cleanic kosztują też za 120 sztuk 4, 79 zł.
Drogie Panie! Warto w tym tygodniu wybrać się do Lidla. Tym razem nie po ser czy dobre wino, ale po spodnie. Dziś mile zaskoczyłam się tak zwanymi Alladynkami, spodniami z obniżonym krokiem. Zresztą bardzo modnymi teraz. Wzięłam do ręki, pomacałam, przyjemne, delikatne i idealne na lato! Wzięłam. Z drżącym sercem przymierzyłam w domu - bo przecież w Lidlu przymierzalni nie ma - i uznałam, że po raz kolejny mój nos mnie nie zawiódł. Leżały idealnie. Cena? 29,99 zł. Teraz pewnie biegniecie już do Lidla:) Kupiłam w Lidl za 29.99 zł
Śmieci, śmieci, śmieci. Udręka każdego. Dobrze, że teraz są worki na śmieci... Nasi rodzice mieli taki plastikowy kubeł, do którego bezpośrednio wrzucało się wszystkie paskudztwa i potem trzeba go było szorować. Fuuuu.
No więc skoro jakaś mądra głowa (i bardzo dobrze!) wymyśliła worek na śmieci (nawet takie zawiązywane są, fiu, fiu) to trzeba z niego korzystać. Oczywiście tanio. Dziś mój hit. Kupuję worki absolutnie mega tanie. Typowe - 35 l. (na średni kubeł). Zresztą są lepsze od tych większych - tak uważam - bo człowiek częściej maszeruje do śmietnika i w domu mu nie śmierdzi.
Znalazłam bardzo tanie worki. Za 1 zł! Nie wierzycie? Tak. Kupuję je od dobrych paru lat, bo uważam, że przepłacanie za worki na śmieci to już potworna rozpusta. Tak więc za 20 sztuk płacę właśnie 1 zł w Kauflandzie. Są mocne i jak nie napakuje się ich po sam czubek, spokojnie wytrzymują ciężar. Dla porównania, 30 sztuk worków popularnej i uznawanej za tanią firmy "Jan Niezbędny" kosztuje 4,49 zł. No więc co się bardziej opłaca?
Oj jak bym zjadła Yum, Yuma! Taka myśl zaświtała mi po pewnej balandze i pędzącej we mnie gastrofazie. Pomyślałam - nie, to przecież sama chemia! No way! Ale po chwili uśmiechnęłam się, bo przypomniały mi się licealne wypady nad morze. Kucharkami wtedy nie byłyśmy z koleżankami, a Yum, yum zaspokajał szybko i bezboleśnie naszą chęć na ciepłą zupę. Szczególnie po imprezie na plaży:) No więc już jako 35-latka, która Yum, yuma nie miała w ustach od dobrych 10 lat, serio!, szukam z miną dzieciaka, który chce coś zbroić - tych strasznych półek gdzie są zupki w proszku i te okropne gotowe potrawy w kubkach. Fuu. No ale chęć na Yum, yuma paraliżuje mnie tak, że już wiem, że go kupię! Nerwowo przerzucam półki i widzę same pomidorówki, kebabowe, rosołki, a na żadnym opakowaniu nie widzę - Yum, Yum. Same firmy typu Knorr, Amino itd. No nie! Chcę Yum, Yuma! Myślę sobie, kurde, chyba już nie produkują, przemierzam trzy sklepy i wbijam się do Carrefoura i jest! O! Jedna zupka za 0.99 zł. Pięknie. Napis Yum, yum - kurczak carry! Yes! A te inne zupki? Patrzę z ciekawości na cenę. Wszystkie za złoty coś tam. E, lipa. Mam Prawdziwego Yum, yum'a taniej. Wiem, że to jedzenie zero wartościowe ( na pierwsze lata nauki!, potem dbamy o siebie!), ale z doświadczenia wiem, ze dla licealistów i studentów bez kasy - najlepsze:)Dopiero za parę lat, zaczniecie martwić się o swoją wątrobę. Miłego "długiego weekendu" Kochani! Kupiłam w Carrefour za 0,99 zł.
Skośnooka piosenka, przy której w Tajlandii szalał tłum ( w tym ja!)!